Archiwum
Zaczęło się we Wrocławiu !
Kilkadziesiąt osób przez dwie godziny blokowało tory na wiadukcie nad ul. Komandorską.
Związkowcy ze spółki PLK domagali się 200 zł netto podwyżki.
- Chcemy zarabiać godnie - mówili.
Kolejarze zarzucają Zarządowi PKP PLK, że przeciąga trwające od grudnia 2009 r. rozmowy, składa puste deklaracje i pozoruje negocjacje.
Podkreślają, że w spółce PLK są najniższe zarobki w całej grupie PKP, a przeciętne wynagrodzenie w 2009 r. zmniejszyło się w stosunku do roku 2008. Narzekają też na postępującą redukcję zatrudnienia, która sprawia, że pracownikom dochodzą kolejne obowiązki.
Zapowiadają, że jeśli zarząd spółki nie usiądzie z nimi do rozmów, będą nadal protestować.
Władysław Tatarzyński, przewodniczący Komisji Zakładowej przy Zakładzie Linii Kolejowych we Wrocławiu: - Od stycznia zarząd uparcie stoi na stanowisku, że zamiast podwyżki da nam ochłap w postaci 25-procentowej premii. Nie możemy na to przystać, bo zależy nam na trwałym wzroście wynagrodzenia. Dziś protestujemy we Wrocławiu, w środę nasi koledzy z Łodzi zablokują w Koluszkach pociągi na Warszawę.
Ostatnia podwyżka wynagrodzeń w PKP PLK SA była dwa lata temu. Uposażenie zasadnicze wzrosło wtedy średnio o 220 zł na pracownika. Wtorkowy protest poparła Federacja Związków Zawodowych Pracowników PKP. Trwał dwie godziny. Między godz. 11 a 13 kolejarscy związkowcy całkowicie zablokowali ruch pociągów między stacjami Wrocław Główny - Wrocław Grabiszyn, co spowodowało spore opóźnienia.
Krzysztof Łańcucki, rzecznik prasowy PKP PLK: - Kwota wynagrodzenia nie może przekraczać możliwości finansowych PLK, a te zależą od przewoźników. W ubiegłym roku wartość przewozów zmniejszyła się o kilkanaście procent. Mamy mniejsze przychody przede wszystkim z ruchu towarowego. Niemniej w dalszym ciągu chcemy rozmawiać i chcemy dojść do porozumienia, które zadowoli związki, ale będzie również na miarę naszych możliwości.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
Związkowcy ze spółki PLK domagali się 200 zł netto podwyżki.
- Chcemy zarabiać godnie - mówili.
Kolejarze zarzucają Zarządowi PKP PLK, że przeciąga trwające od grudnia 2009 r. rozmowy, składa puste deklaracje i pozoruje negocjacje.
Podkreślają, że w spółce PLK są najniższe zarobki w całej grupie PKP, a przeciętne wynagrodzenie w 2009 r. zmniejszyło się w stosunku do roku 2008. Narzekają też na postępującą redukcję zatrudnienia, która sprawia, że pracownikom dochodzą kolejne obowiązki.
Zapowiadają, że jeśli zarząd spółki nie usiądzie z nimi do rozmów, będą nadal protestować.
Władysław Tatarzyński, przewodniczący Komisji Zakładowej przy Zakładzie Linii Kolejowych we Wrocławiu: - Od stycznia zarząd uparcie stoi na stanowisku, że zamiast podwyżki da nam ochłap w postaci 25-procentowej premii. Nie możemy na to przystać, bo zależy nam na trwałym wzroście wynagrodzenia. Dziś protestujemy we Wrocławiu, w środę nasi koledzy z Łodzi zablokują w Koluszkach pociągi na Warszawę.
Ostatnia podwyżka wynagrodzeń w PKP PLK SA była dwa lata temu. Uposażenie zasadnicze wzrosło wtedy średnio o 220 zł na pracownika. Wtorkowy protest poparła Federacja Związków Zawodowych Pracowników PKP. Trwał dwie godziny. Między godz. 11 a 13 kolejarscy związkowcy całkowicie zablokowali ruch pociągów między stacjami Wrocław Główny - Wrocław Grabiszyn, co spowodowało spore opóźnienia.
Krzysztof Łańcucki, rzecznik prasowy PKP PLK: - Kwota wynagrodzenia nie może przekraczać możliwości finansowych PLK, a te zależą od przewoźników. W ubiegłym roku wartość przewozów zmniejszyła się o kilkanaście procent. Mamy mniejsze przychody przede wszystkim z ruchu towarowego. Niemniej w dalszym ciągu chcemy rozmawiać i chcemy dojść do porozumienia, które zadowoli związki, ale będzie również na miarę naszych możliwości.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
« powrót drukuj powiadom znajomego